Z okazji tego, że trochę już tu Was jest, postanowiłam że napiszę coś więcej o sobie tak, żeby dać się Wam poznać. Prawdę mówiąc jestem nudziarą i bliżej mi do zmulacza niż wodzireja, ale pomyślałam, że są takie rzeczy, które mogą Was zaciekawić. Zapraszam!
1. Nie lubię myć włosów. Jezu, jak ja nie lubię myć włosów. Robię to, co 4-5 dni, ale już trzeciego zaczynam, bo doba lub dwie schodzą mi na marudzenie.
2. Uwielbiam język niemiecki. Uważam, że jest turboseksowny i piękny.
3. Boję się śmierci i obsesyjnie myślę o tym, że ktoś bliski mi odejdzie/zginie w wypadku. Za każdym razem jak mój mąż czy rodzice jadą autem gdzieś dalej*, czekam na telefon od policji z informacją, że nie żyją. Gdy okazuje się, że jednak dojechali i mają się dobrze, to odczuwam taką radość jak babcia na wieść o tym, że wnuczka chce dokładkę. Trzecią.
4. Niby lubię gdzieś pojechać, odpocząć, pozwiedzać, ale to, co czuję jak przekraczam próg domu każe mi myśleć, że chyba jednak jestem domatorką i w chacie mi najlepiej.
5. Niezręcznie się czuję będąc czyimś gościem, takim na noc. Gdy myję się w nie swojej łazience czuję się brudna, nawet jak moja łazienka jest miliard razy gorsza niż ta, do której mnie zaproszono.
6. Oczywiście nigdy nie zaproszono mnie do samej łazienki, w pakiecie zwykle jest mieszkanie lub dom.
7. Nie przepadam za hotelowymi ręcznikami. Zawsze tęsknie za swoim, ale nigdy nie biorę go ze sobą, bo boję się, że wróci odmieniony.
8. Kiedyś strasznie mocno lubiłam wina, dziś bliżej mi do piwa. Tak czy siak czerwone wytrawne wciągnę zawsze i z ochotą.
9. Obgryzam paznokcie. Totalnie obleśne, ale nie mogę przestać.
10. Pół roku mieszkałam w Finlandii na wymianie studenckiej. Chyba byłam jedyną osobą, która cieszyła się, że o 14 było ciemno. Ogólnie lubię jak jest ciemno i choć słońce szanuję, to jakoś bardzo za nim nie tęsknię.
11. Uwielbiam naleśniki mojej mamy. I paruchy. W ogóle ogromnie lubię jak mi ktoś podaje jedzenie.
12. Regularnie w każdy poniedziałek i każdego pierwszego kolejnego miesiąca coś sobie postanawiam. Nie wychodzi, ale nie przeszkadza mi to w dalszym postanawianiu.
13. Mam najbrzydszy telefon na świecie, którym można rzucić o podłogę i nawet się nie wyłączy. Z tego względu oraz dlatego, że jest z Rosji, nazywam go Putinphonem.
14. Okropnie łatwo mnie wystraszyć. Kiedyś wystraszyłam się rusztowania, które znienacka pojawiło się na budynku, a nikt mnie nie ostrzegł i jak wychodziłam z bramy, to prawie padłam na zawał. Często jak ktoś mnie zaczepi, by zapytać o drogę też się straszę i skaczę, co mnie okropnie zawstydza i udaję, że byłam zamyślona.
15. Jak coś mi się strasznie podoba, a potem to coś sobie kupuję, to mi się zwykle przestaje podobać. Straszna cecha, która powoduje, że co tydzień mam ochotę zmienić wystrój mieszkania i lawiruję między industrialnym, nowoczesnym, PRL-owskim i takim trochę nowojorskim.
16. Umiem mówić niezbyt długie wyrazy od tyłu, zagrać nosem „Jingle Bells”, robić rureczkę z języka i liczyć po fińsku do dziesięciu.
17. Bardzo zazdroszczę ludziom, którzy potrafią śpiewać.
18. Nie płakałam na „Titanicu”, nie płakałam na „Królu Lwie”, ale regulrnaie płaczę na programie „Dom nie do poznania”. Jak mam makijaż, to w ogóle tego nie oglądam, bo po programie wyglądam jak te chałupy w trakcie rozwalania.
19. Jestem okropnie niefotogeniczna, a na zdjęciu z komunii wyglądam po prostu strasznie, choć byłam wtedy naprawdę uroczą dziewczynką. Niestety, wyszły mi rumieńce, bo za późno wyjechaliśmy na zdjęcie, w efekcie czego biegliśmy i naprawdę w ostatniej chwili stanęłam przed obiektywem. Niestety, nawet jak się nie spóźniam, na zdjęciach wyglądam jak idiota.
20. Zawsze myślałam, że moim mężem będzie Robert Gawliński, ale w sumie się cieszę, że wyszło jak wyszło.
*moja definicja dalej = dalej niż 20 km.
Jak też nie lubicie myć głowy, za to kochacie język niemiecki, dajcie znać, żebym nie czuła się jak flejtuch o SS-mańskim usposobieniu.