Scena pierwsza
K. jest w ciąży. Tak, dobrze słyszysz, w ciąży. Jak to z kim? Podobno z M. Tak, to też dobrze usłyszałaś. A ja wiem kiedy zdążyli iść do łóżka. Znając K., to dała się w bramie przelecieć po pierwszym piwie. Niby cierpiała po swoim nieudanym „o chuj chodzi, bo na pewno nie o miłość” związku, ale dobrze ją znasz i sama wiesz, że K., bez kutasa długo nie wytrzyma. Tylko M. mi szkoda, bo on się naprawdę zabujał, a ta go wrobiła w dzieciaka. Oficjalna wersja jest taka, że jest zadowolony, ale co ma powiedzieć?
Scena druga
Stary, nie uwierzysz, M. będzie ojcem. Cieszy się jak idiota, już tonę poradników kupił, mówię Ci, zwariował. Dawno go tak szczęśliwego nie widziałem.
Scena trzecia
Ona jest jebnięta, jeszcze jakiegoś AIDSa złapie albo innego syfilisa. Znów się pierdoli, z kim popadnie. Mówi, że chodzi jej o seks, ale mi się wydaję, że na siłę próbuje kogoś znaleźć. Ale nie tędy droga, jak facetowi dasz na pierwszej randce, to nie masz co liczyć na to, że będzie Cię szanował. A ta nawet na randki nie czeka, tylko wyrywa w klubie kogo popadnie. Dziś zaliczyła typa, na którego już od dwóch miesięcy się czaiła. Dwa miesiące łaziła do klubu, puszczała się z kim popadnie, aż wreszcie go dorwała. Napisała mi właśnie, że jest genialnie.
Scena czwarta
No i zostaliśmy sami. Naszego ulubionego skrzydłowego nie będzie, bo wreszcie ją zaliczył. Tak, JĄ. Dwa miesiące gapił się na nią, zastanawiał, jak do niej podbić, aż wreszcie sama to zrobiła i podobno było zajebiście. Jebany farciarz.
Scena piąta
Piwa nie dopiła i w połowie mojej historii wybiegła na parkiet. Powiem Ci, że gdybym wyglądała jak ona, to bym chyba w domu siedziała i płakała. A ta? Wiecznie z siebie zadowolona, wychodzi niby z nami, a tylko czeka, żeby pójść, potańczyć, a potem poruchać. Żałosne. Puszcza się na lewo i prawo, a brzydka jak noc. Pewnie to przez kompleksy. Patrz, dwie minuty na parkiecie i już się ktoś do niej przylepił. Nie wiem, co ta dziewczyna ma w sobie, ale jak dla mnie, to zasługa alkoholu, bo ja, jakbym była facetem, bez kija bym się do niej nie zbliżyła. A ten, zobacz, oczy maślane robi, i jak sroga w gnat na nią patrzy.
Scena szósta
Podbił do niej. O mój, kurwa, Boże, podbił do niej. Jezu, wychodzą z klubu. No, panowie, dziś do rana imprezujemy, bo jak mu się na chatę zwalimy, kiedy on się wreszcie odważył wyskoczyć na parkiet, to nas pozabija. Wypijmy za niego! Niech noc będzie z nim.
Scena siódma
Będziesz prababcią. Tak, prababcią. Może i jesteś za młoda, ale co ja mam powiedzieć? Ja myślałam, że oni za rączki chodzą, a ta mu dupy dała. A wiadomo, on jak to chłop, dawali, to wziął. I tym sposobem, ja, w wieku 40 lat, zostanę babcią. Mam tylko nadzieję, że się z nią żenić nie będzie, bo puszczalskiej synowej bym nie chciała. Dziecko pomogę wychować, ale na tą fladrę nie chcę nawet patrzeć.
Scena ósma
Mój syn będzie miał dziecko. Żona mówi, że to szybko, ale ja się cholernie cieszę. Jeszcze dziewczynę ma fajną, taka się rozsądna wydaje i dobra dla niego. Wpadli, ale może to taka tradycja rodzinna. My też wpadliśmy, a kochamy naszego chłopaka ponad wszystko. Wnuka bym wolał, bo wiem jak się z chłopakami obchodzić, ale dziewczynkę też pokocham.
Od zawsze niepomiernie wkurwia mnie to, że faceci, którzy ruchają na lewo i prawo nazywani są ostrymi kozakami, zaś kobiety – zwykłymi kurwami. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej nabieram przekonania, że łatkę puszczalskich przyczepiają nam nie źli mężczyźni, ale my same. Kobiety kobietom zgotowały los.