Nigdy nie ukrywałam, że bardziej od Ulissesa zajmuje mnie Pudelek, więc proszę bez szoku i niedowierzenia, że dziś na tapet wjeżdża… Blania!
Ta Blanka Lipińska, która związała się z Baronem i która napisała jakieś srogie porno, ale nie wiem, nie czytałam, nie oceniam. Wróćmy do Barona i do wakacji rzeczonej pary. Udali się oni do Grecji i jak radośnie obwieściła pisarka, swoje wytatuowane ciała umieścili w hotelu dla dorosłych. Nie takim, że na progu gwałci nas przecudnej urody Włoch, ale w takim, że nie ma tam dzieci. Zero bombelka na metr kwadratowy! Zero! No i co? Niby spoko! A jednak nie do końca, bo rzecz jasna, obserwatorzy Instagramowi Blanki uznali, że po pierwsze jakby była dzieckiem i gdzieś by jej nie wpuścili, to by jej było przykro, po drugie – dzieci powinny być elementem przestrzeni publicznej, a po trzecie i najważniejsze – kto jej poda szklankę wody na starość?! NO KTO?!
Ja jeszcze nigdy nie byłam w hotelu dla dorosłych, liczę więc, że te wszystkie dzieci, które piszczały w basenie, będą mi podawały wodę, mogą właściwie zacząć od dziś. No ale dobra, sucho-mokre żarty na bok. Blance dostało się za to, że nie ma dzieci i jeszcze gardzi innymi potencjalnymi! Tylko, że nie. Znaczy nie wiem, jak Blanka, ja na przykład nie gardzę, ale bardzo chętnie do takiego hotelu bym się wybrała, choć akurat niekoniecznie z Baronem. Czy to świadczy o mojej nienawiści do dzieci? Nie! (O nienawiści do Barona w sumie też nie!). Za to świadczy o tym mniej więcej, że lubię wakacje w ciszy i spokoju. Lubią je także posiadacze pociech, którzy na przykład decydują się na wakacje we dwójkę. I chcą odpocząć. Od dzieci też. I nie ma w tym nic złego. I żadnemu dziecku na pewno nie będzie przykro, że są hotele, do których nie może się ono wybrać, bo wakacje to nie jest tułaczka w poszukiwaniu noclegu, a całkiem zorganizowana sprawa i te dzieci nawet się nie dowiedzą, że ktoś ich nie chce. I nie, nie jest to krok od zakazania pobytów w resortach czarnoskórych, gejów, BO TAK. Tu jest powód: dzieci są głośne. Drugi powód – jak się prowadzi hotel dla rodzin, trzeba go wyposażyć w te wszystkie atrakcje dla dzieci, kąciki zabaw, zatrudnić animatorów, zrobić brodzik i pewnie całe mnóstwo innych rzeczy. No, na Boga, nie każmy prywatnym firmom tego robić, bo tak nam się podoba.
Dzieci w przestrzeni publicznej są i będą, i super to jest tak dla samych dzieci, jak i ich rodziców. Niemniej fajnie, że są takie miejsca – skądinąd totalnie nieatrakcyjne dla najmłodszych, bo bez zabawek i z głębokim basenem oraz Blanką w gratisie – w których można od dzieci odpocząć. Co przydaje się nie tylko bezdzietnym harpiom, ale też całkiem dzietnym rodzicom, co poświadczyła moja osobista siostra, próbująca właśnie odpocząć na wakacjach z własnymi dziećmi. Hehe. GOOD LUCK!