image/svg+xml

Jestem szemraną feministką

Tak na co dzień to się trochę szczycę tym, że jestem feministką. W sumie feminizm to dla mnie równość, więc szczycić nie ma się czym, bo przecież człowieczeństwem głupio. Ale tak czy siak trochę się snobuję, a potem okazuję się, że jestem mendą.

Nie jest łatwo przyznać się do tego, że teoria i praktyka trochę ze sobą nie współgrają. Teoretycznie jestem pro dziewuchy, ale w praktyce bywa różnie i chyba od nas, bab, wymagam więcej, choć przecież nie powinnam, bo z jakiej racji?!

Ale oglądam sobie moje absolutne guilty pleasure tego sezonu, czyli Wyspę Miłości i program wygląda mniej więcej tak, że są faceci, są dziewuchy i oni się parują, mogą swoje typy zmieniać, ale dążą do tego, by się ustatkować. Przynajmniej w programie, bo zwycięska para zgarnia 100 tysięcy złotych. No i być może miłość. I teraz tak. Jak w programie pojawia się jakaś kobieta, która wzdycha do chłopa, a on do niej wcale, to sobie myślę: weź ty się babo ogarnij, on cię nie chce, mówi ci o tym wprost, przestań wyć. A potem pojawia się chłop, który wzdycha, ale obiekt nie jest zainteresowany, i wiecie co ja robię? Myślę: ale słodziak! No taki uczuciowy, taki wrażliwy, że też go ta baba nie chce!! Rozumiecie?! Jak baba wyje, to myślę sobie, co za histeria, jak chłop, to jednak bardziej mi się włącza myśl, że kochany. Ale idźmy dalej!

Jak na soft porno program przystało, jest tam coś takiego jak kryjówka i para, która poczuje, że ma dobre flow, może chcieć tam spędzić noc. Osobno, romantiko, szampany, baldachim, no ogólnie klimat mocno erotyczny. I do tej kryjówki wchodzi para, która coś tam do siebie czuje i typ z tej pary po wspólnej nocy ziomeczkom opowiada (słaby zwyczaj), że były robótki ręczne, on jej dobrze zrobił, a ona jemu. A wiecie co ja sobie myślę?! No, że tak mu dała i pozwoliła!!! Gdzieś tam w odmętach swojej głowy, bo teoretycznie to ja wiem, że seks jest i dla kobiet, i dla facetów tak samo, rodzi się myśl: o ty łatwa, pindo! Nie, że on łatwy, ale ona. Chociaż no w sumie barterowo do sprawy podeszli. Jak widzę te tańczące i wijące się dziewuchy, to też czasem sobie myślę: no weźcie, kurde, przestańcie. A jak wiją się faceci, to raczej nic nie myślę.

I szlag mnie trafia, że niby jestem za babami, ale gdzieś tam w środku pinda ze mnie wyłazi. Ten tekst napisałam po to, by pamiętać, żeby tej pindzie walnąć z półobrotu jak się we mnie odezwie. Do czego i Was zachęcam.


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)