Masz komunię i właśnie dostałeś swoją pierwszą grę. Jeszcze nie wiesz, że gdy ją przejdziesz i poprosisz o następną, Twoje życie, mimo że tyle co Jezusa do serca wpuściłeś, drży w posadach. Oto co Ciebie czeka: albo zabijesz siebie, bo skacząc z okna, będziesz pewny, że masz jeszcze kilka żyć, albo zabijesz własną matkę, bo wyrzucając ją przez okno będziesz święcie przekonany, że wróci drzwiami (matki tak mają, więc tu może wtopić każdy), ewentualnie odwodnisz się i zmarnujesz życie sobie i swojej starej, która nie po to drzwiami wracała, żebyś Ty grał. Najlepszy scenariusz to ten, w którym masz problemy z laskami, idziesz na informatykę, nie myjesz zębów, a cały hajs, który zarobisz, przepierdalasz na gry. W końcu umierasz przed kompem, bo nie dość poważnie potraktowałeś ostrzeżenia o tym, że czasem trzeba się wylać.
Pochowają Cię w koszuli w kratę, a Ty już nigdy nie dowiesz się, jak bardzo Twój ojciec był dumny, gdy wsadził Ci pada do trumny, a Tobie stanął.
Tyle o typowym graczu, czas na pornoszajbusa. On wprawdzie na komunię pierwszego pornola nie dostał, ale tuż po uroczystości odpalił laptopa i znalazł film, w którym goły pan położył się na równie gołej pani i obydwoje jęczeli jakby ich zarzynali. Chwilę później sam zacznie dziwnie sapać bawiąc się swoim siusiakiem, a gdy pójdzie do gimnazjum zdziwi się, że za każdym razem jak przypiera do ściany koleżankę i łapie ją za cycki, ona krzyczy „Jesteś u Pani”. A gdy już wreszcie jest u tej pani i robi jej to samo, co koleżance, ona woła do szkoły jego matkę. W efekcie miłośnik porno dostaje dożywotniego bana na kompa i o połowę mniejsze kieszonkowe. Trochę się nudzi, więc idzie sąsiadce skosić trawnik, a gdy ten jest równy jak fryzura Rutkowskiego, idzie po swoje. I kurewsko się dziwi, że zamiast dostać lodzika, znów wylądował u matki.
W wieku siedemnastu lat umiera z rozpaczy, bo jeszcze żadna mu nie dała, choć on ciągle próbuje wziąć. Pochowają go w lateksowym wdzianku i już nigdy nie dowie się, jak bardzo jego matka była dumna, że wreszcie mu nie stoi.
Bad news everyone! To rodzice wychowują dzieci, a nie porno czy gry. To w Waszych rękach jest ich los i ich podejście do seksu, kobiet, miłości, gier i – wreszcie – życia. Tak samo, jak po obejrzeniu „Dziecka Rosemary”, w którym tytułową bohaterkę sąsiadka częstuje deserem, wywołującym halucynację, Twój syn nie zrezygnuje ze słodkości, tak po obejrzeniu kilku pornosów, nie będzie liczył na anal, gdy pani w tramwaju zapyta go, jak działa biletomat. Chyba, że jego matka właśnie tak odwdzięcza się za drobną pomoc.