Nie mam na koncie dziecka, które uratował sprzęt WOŚP, więc w moim podejściu do inicjatywy Owsiaka mało jest emocji. Niemniej jednak bardzo lubię to, co robi.
Lubię to, że się cudownie mobilizujemy i wpłacamy hajs na najmłodszych, totalnie bezbronnych ludzików. Nie do końca jednak podpisuję się pod jednym, bardzo irytującym postulatem miłośników Owsiaka.
Wiem, że sprzętu z serduszkami w polskich szpitalach jest od groma i gdyby nie Orkiestra byłoby go mniej. Ale prawda jest taka, że państwo nie kupuje go tyle ile by kupowało, gdyby nie robił tego WOŚP. Do tego, bez personelu szpitali, ten sprzęt by leżał i się kurzył.
Z tych powodów strasznie, ale to strasznie nie lubię wyświechtanego komentarza zwolenników Orkiestry: jak nie popierasz Jurka, to podpisz deklarację, że nie ani ty, ani twoje dziecko nie będziecie korzystali ze sprzętu z serduszkami. No nie! Cholera. Wiem, że naprawdę od groma sprzętu w szpitalach to ten pochodzący od Orkiestry, ale tak jak pisałam wyżej – pewnie nie tak dużo, pewnie nie tak bajerancki, ale sprzęt ratujący życie kupiłoby prędzej czy później państwo. Dwa – to jest nasze dobro wspólne, bez względu na to, czy się popiera Owsiaka, czy nie. Pieniądze na koncerty idą z budżetu miast, w którym płacimy podatki, więc ten sprzęt nam się należy bez względu na to, czy chodzimy obklejeni serduszkami, czy cicho albo głośno gardzimy Orkiestrą.
To trochę tak jakby powiedzieć: nie popierasz PiS-u, to nie bierz 500 plus. Ja nie popieram dofinansowywania awangardowych pomysłów Rydzyka, ale jakie to ma znaczenie? Żadnego!
Więc bez względu na stosunek do Owsiaka, każdemu należy się, w razie potrzeby, sprzęt kupowany przez WOŚP. Nawet największym hejterom.
Fot.: www.facebook.com/wosp