image/svg+xml

Kiedy i gdzie zaczyna się przemoc?

Przemoc to krzyk, obrażanie, znieważanie i bicie. Drugie, trzecie i pięćdziesiąte uderzenie, lub milionowa awantura to efekt tego, że kiedy zdarzył się pierwszy raz – nie nazwaliśmy tego przemocą. I oprawca poczuł się bezkarny.

Dziś zewsząd zasypały mnie wiadomości, że rząd planuje przemocą domową nazywać coś, co jest powtarzalne, co dzieje się regularnie. Przemocą ma nie być zatem jednorazowe pobicie. Tylko, że to jest bardzo szkodliwe. Już widziałam jakiś obrazek, w którym pobita osoba mówi, że wszystko spoko, tylko drugiego razu może nie dożyć. I to jest jedna rzecz. Druga jest taka, że my często przemoc bagatelizujemy. Po pierwsze widzimy ją zwykle tylko w pobiciu. Z tą psychiczną przemocą jest już trudniej, bo niby wiemy, że jest coś takiego, ale łatwo zwalamy ją na temperament oprawcy. On taki jest, ona taka zawsze była. Pokrzyczą i im przejdzie. Tylko, że nie można drzeć japy, wyzywać domowników, poniżać ich i budzić w nich strach. To jest przemoc, która też zostawia ślad. Na szczęście coraz częściej mówi się o biciu dzieci w kontekście tego, że to jest cholernie złe, że mały klaps nie jest tylko małym klapsem. Serce mi rośnie jak widzę na przykład Kamila Nowaka, Blog Ojca, bezlitośnie banującego wszystkich, którzy na jego blogu próbują powiedzieć, że come on ziom, weź nie przesadzaj, wyrośliśmy na ludzi, a starzy nas tłukli, więc skończ z tym bezstresowym pierdololo. Nie, bić nie można, tak jak uprawiać żadnej innej przemocy. Coraz więcej się o tym mówi i jak nigdy potrzebny jest jasny komunikat od wszystkich, z rządem na czele, który zabrzmi mniej więcej tak, że przemoc ma różne formy i w każdej z nich jest zła. Każda ofiara przemocy, najmniejszej nawet, zasługuje na pomoc i tę pomoc otrzyma. A im szybciej się o nią dopomni, tym lepiej! Tymczasem co robi rząd? Redefiniuje zwrot przemoc domowa, bo jak raz, to ciul. Tylko od czegoś się zawsze zaczyna i nie będę zbyt odkrywcza, gdy powiem, że zawsze zaczyna się od pierwszego razu. I jak dla kogoś totalnym absurdem jest wyobrażenie sobie, że bije swojego partnera czy partnerkę, to nie uderzy jej czy jego nigdy. Ale jak uderzy, to jest duża szansa, że na jednym razie się nie skończy.

Za przemocą fizyczną stoi często przemoc ekonomiczna, stoi długoletnie poniżanie, więc osoba będąca ofiarą, nie tryska zwykle poczuciem własnej wartości i pewności, że może wszystko. Wręcz odwrotnie. Czuje się totalnie udupiona, a winy szuka w sobie. Mogłam nie mówić, mogłam nie kupować, mogłam sobie darować. I teraz sobie wyobraźmy jak poczuje się taka osoba, gdy zacznie szukać pomocy i jej nie znajdzie, bo weź ty człowieku nie przesadzaj, raz to nie grzech.

Według nowego projektu nowelizacji ustawy, założenie Niebieskiej Karty, czyli takiego dokumentu, który pozwala monitorować na przykład dzielnicowemu, ale też pracownikom socjalnym, co dzieje się w danej rodzinie, przestanie być możliwe bez zgody ofiary. Czyli jak na przykład mąż zagrozi żonie, że jak tylko założy Niebieską Kartę, to może się na oczy nie pokazywać, to ona jej założenia przez policję, najpewniej odmówi. Aktualnie nie musi wyrazić zgody, by ją ktoś w jej imieniu założył.

A to wszystko robi partia, która ma się za prorodzinną. No jasny gwint!


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)