image/svg+xml

Miłość jest fajna

Nie zna miłości ten, kto choć raz się nie pociął. Nie zna miłości ten, kto nie był bohaterem hisotrii na miarę „Romea i Julii”. Gówno prawda.

Kiedy czytam lub słyszę, że miłość jest trudna, że to ciągłe wojny, ścieranie się, nieustanne chodzenie tam, gdzie chodzić nikt nie lubi, czyli w stronę wymuszonych kompromisów, trafia mnie szlag. Bo wierzę, że miłość to beztroskie szczęście i radosne chwile, to wieczny banan na ryju i zastrzyk energii, który pozwala przetrwać codzienne dramaty. Ale sama miłość takim dramatem być nie może.

Nie umiem wyobrazić sobie, że jestem z kimś, o kogo każdego dnia muszę stoczyć bój. Umiem za to doskonale wyobrazić sobie, że chcę temu, którego kocham, dać szczęście, uśmiech na twarzy i beztroskę dziecka. I nie, nie jestem ultraromantyczką, nie wierzę w dwie połówki pomarańczy, wiem też, że ludzie nie są tak po prostu stworzeni dla siebie, za to wiem, że muszą stworzyć się na nowo, gdy czują, że mają dla kogo. Ale to tworzenie siebie na nowo nie może być przykrym obowiązkiem, wojną z samym sobą, czy efektem oczekiwań i stawianego nam ultimatum, a czymś, co przychodzi naturalnie i co sprawia, że czujemy się fajniejsi i lepsi. 

Mam takie wrażenie, że wielu z nas rzuca się na pierwszą lepszą znajomość, chcąc zmienić jej status na miłość i nie baczy na to, że czasami po prostu się nie da. Upiera się i walczy, choć na starcie powinna dać sobie spokój, wszak zamiast brodzić po uszy w szczęściu, tapla się w gównie, licząc, że z tego gówna bata ukręci. Nie ukręci.

Dlatego zamiast walczyć na siłę, bo babcia i mama pytają o wnuki, lepiej poczekać na miłość, która nie będzie trudna, a która spowoduje, że będziemy iść na kompromisy, zupełnie tego nie zauważając, która nas zmieni, bo poczujemy, że czas na zmiany, która wszystko uprości i da nam dziecięcą radość, a nie sznyty na rękach.


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)