Korzystając z tego, że już chwilę prowadzę bloga, a mało o sobie piszę, to ja się do czegoś przyznam.
Nie wiem, gdzie byłam na lekcjach środowiska, nie wiem gdzie byli moi rodzice, gdy ja z nich uciekałam, no bo nie mogłam tam być i tak bardzo nic nie zapamiętać, że mylę chomika z królikiem. Prawdopodobnie uciekałam też z biologii, bo mam mętne pojęcie o narządach wewnętrznych, właściwie w tajemnicy Wam powiem, że mi się wierzyć w ich istnienie nic chcę. Ręce, nogi, nos, tyłek – no mam, ale przepona, żołądek, wątroba, trzustka i jakieś skandaliczne metry jelit – mi się to w głowie nie mieści. Ja to wszystko konsekwentnie nazywam brzuchem i palcem pokazuję, gdy lekarz pyta gdzie boli. Czy ja się czuję głupia? No jasne, że tak, ale nie dlatego, że trudno mi sobie wyobrazić przeponę. Czuję się kretynem, bo drę się czasem bez sensu na chłopa, bo nie umiem być asertywna, bo rozpamiętuję, co źle zrobiłam i nie umiem powiedzieć, że niczego nie żałuję, bo ja żałuję nawet tego, że powiedziałam coś totalnie kretyńskiego jak miałam 13 lat. Z powodu braku wiedzy też się czasami czuję durnowato, bo pięć lat studiowałam polonistykę, a w programie „Jeden z dziesięciu” nie zawsze odpowiadam na pytania z literatury. I kiedyś sobie to wyrzucałam, nawet nie tę nieszczęsną literaturę, ale wszystko. No bo jak mogę nie wiedzieć, że moja koleżanka ma chomika królika? Jak mogę patrzeć na mapę i nie mieć pojęcia, w którą stronę iść? Dlaczego 10-latka umie wymienić więcej stolic niż ja? I dalej mnie trochę wkurwia, że te dzieci teraz takie mądre, ale uznałam, że trzeba zluzować gacie. Że nie można pastwić się nad kimś czy nad sobą tylko dlatego, że czegoś się nie wie, nawet jeśli to coś, to kanon.
I tu zbliżamy się do tytułowego Młynarskiego. W ostatnim odcinku „Milionerów”, wystąpił dość młody chłopak, który po pytaniu o utwór Wojciecha Młynarskiego, wycofał się, bo uznał, że go nie zna. Podniosło się larum, bo jak to może nie znać TAKIEGO utworu, napisanego przez TAKIEGO tekściarza, że to wstyd, że #gimbynieznajo i w ogóle weź się człowieku schowaj.
Ja doskonale znam tę piosenkę, ale gdyby zadano mi banalne pytanie z biologii prawdopodobnie bym na nie nie znała odpowiedzi. Może nawet na literaturze bym się wyłożyła, bo nie ma opcji, by ktoś wiedział wszystko. Dlatego cholernie nie znoszę tych facepalmów po tym jak się okazuje, że ktoś czegoś nie wie, tej szydery, że gdzie on był, że TAKIEGO KANONU nie zna, że chyba w jaskini żył, bo JAK MOŻNA?
Nie ma księgi pod tytułem „Mądry człowiek” i jak ją przeczytasz to jesteś lepszy niż ci, którzy jej w ręce nie mieli. A póki nie ma, każdy z nas nie będzie znał odpowiedzi na pytania, które dla innych są banalne, są jak amen w pacierzu i kanon. Więc ugryźmy się w język, zanim nazwiemy kogoś idiotą tylko dlatego, że nie zna piosenki Młynarskiego albo nie wie, gdzie jest przepona.