image/svg+xml

My home is my castle, ale u ciapaka mogę coś rozjebać

Mając na względzie ataki terrorystyczne, daleka jestem od mówienia, że każdy ma takiego ciapaka na jakiego sobie zasłużył, ale gdy patrzę na to, co dzieje się w Ełku, to cyniczna część mnie tak trochę myśli.

Wiem, że śmiertelne dźgnięcie nożem nie jest nigdy dobrym pomysłem na rozwiązanie konfliktu, wiem też, że czasem warto odpuścić idiotom i pozwolić wynieść dwie butelki coli. Ale z drugiej strony wiem też, że każdy ma swoje granice i swoją godność. Jak wyglądała dokładnie sytuacja w Ełku – pojęcia nie mam. Stawiam jednak na wersję, że 21-letni cwaniak o szemranej przeszłości i usposobieniu typowego Sebixa, wpadł do arabusów i zrobił rozpierdol. Ci nie odpuścili i wywiązała się awantura. I wiecie kogo mi szkoda? Zatrzymanego Tunezyjczyka, ale nie dlatego, że to Tunezyjczyk, bo gdzieś mam jego narodowość, a dlatego, że jakby ktoś wszedł do mojego domu, do mojej restauracji, do miejsca, w którym to ja jestem gospodarzem, i zachowałby się jak agresywny kretyn, to moralnie nie czułabym dyskomfortu, gdybym wypierdoliła go na zbity pysk.

Gdyby w wyniku bójki umarł, czułabym się pewnie dość chujowo, zwłaszcza, że to był Nowy Rok, a jak to mówią, jaki 1 stycznia, taka cała reszta, ale nadal obwiniałabym agresywnego typa. Czy nosiłby na plecach flagę Polski, czy byłby pedałem, Ukraińcem, czy matką trójki dzieci – ja bym siebie rozgrzeszyła i podejrzewam, że nie tylko ja. Gdyby napastnik okazał się młodym przestępcą, mam prawie pewność, że wybaczyliby mi wszyscy, a część nawet by przyklasnęła. Szkoda, że Tunezyjczykowi nie umiemy darować.


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)