Zwykle w bogactwie osób z top setki widzimy: znajomości, komunę, cwaniactwo, machlojki i jedno wielkie oszustwo, za które płacimy my. Stojący na kasie, zapieprzający na każdy grosz, wstający o 6 rano w każdy jebany dzień.

Choć mamy dwie ręce, głowę, zdanie na każdy temat, bardziej celne diagnozy społeczne niż wszyscy politycy razem wzięci, a do tego studia skończone, drepczemy w miejscu. Powód? My nie mamy znajomości, i uczciwi jesteśmy, nas brzydzi polityka, my wolimy ciasno, ale własno. Do niczego nie dochodzimy, chyba, że z własną starą, ale po 30 latach pozycji misjonarskiej, bo stara po 12 godzinach tyrania nawet dupy nadstawić nie chce, i to łatwe nie jest.

Ale za to cenimy ciężką pracę, wartości rodzinne, Boga, honor i ojczyznę, a nie tych wszystkich wmieszanych w układy najbogatszych, na czele z Czarneckim i świętej pamięci – podobno, bo mówią, że nie do końca – Kulczykiem czy tą jego, pożal się Boże, córką, która zamiast naszym, polskim dzieciom pomagać, za to, że z naszych pieniędzy na autostrady szło, przy których nachapał się jej ojciec, to zajmuje się ludźmi z końca świata, bo wody nie mają. Nie mają, to nie mają, na chuj drążyć temat. Zresztą, gadanie, człowiek bez wody żyć nie może, jakby nie mieli, to by nie żyli.

Gdyby jeszcze sama się dorobiła, inaczej by to jej pomaganie wyglądało. A tu? Ojciec kradł, a ona wielka filantropka, która dnia nie przepracowała.

O tych blogerkach modowych, piłkarzach, aktorach czy piosenkarzach, to nie ma nawet co wspominać. Żeby za takie nic, tyle pieniędzy dostawali, to jest nieprzyzwoite i niemoralne, zwłaszcza w kraju, w którym połowie do następnego miesiąca nie wystarcza. Nie ma nic za darmo, i nikt nic nie powinien mieć bez ciężkiej pracy.

Trudno, jest jak jest, co można zrobić? Kupon w Lotto wypełnić, bo kumulacja dziś rekordowa, może się uda! Gdyby tak wygrać, całą rodzinę wywieźć z tego chorego kraju, i zacząć żyć na drugim końcu świata, leżąc brzuchem do góry. Eh, marzenia.