image/svg+xml

Najgorszy prezent świata oraz szukam wsparcia

Na fali Walentynek pomyślałam, że podzielę się z Wami czymś, co trochę z Walentynkami jest związane, a chodzi o prezent, którego dostawać nie lubię. A że to chyba nie jest codzienne, to szukam grupy wsparcia, która też tak ma! Kwiatowe #metoo czas zacząć!

Bo tak się właśnie złożyło, że nie przepadam za kwiatami. To znaczy są ładne, zwłaszcza doniczkowe, choć cięte też wyglądają spoko, ale kto, na Boga, wpadł na pomysł, żeby je sprzedawać, a potem dawać w prezencie?! Kobietom, ofkors, bo te zwiewne i kruche istotki, otrzymawszy bukiet, unoszą się nad ziemią, a potem fruwają z nim po domu i krzyczą: ojej, ojej, jaka jestem szczęśliwa! To żadne feminazi pierdololo, ale jednak to podejrzane, że najgłupszy prezent świata otrzymuje zawsze kobieta.

No bo co, moi drodzy, można zrobić z takim bukietem?! Postawić go. Koniec. To już lepiej stawiać coś, z czego będzie się miało potem pożytek (#hehe sucharos-zboczuchos!!). Potem trzeba go podcinać, zmieniać wodę, a jak się tego nie zrobi to śmierdzi tak jakby komuś, a dokładnie Tobie, wybuchła w domu kanalizacja. Do tego często nie bardzo wiadomo, gdzie postawić taki prezent! Na stole, parapecie, na biurku, podłodze? Ja zawsze popylam z kwiatami po chałupie i dopiero po trzech dniach decyduję gdzie będzie ich miejsce. Dokładnie wtedy bukiet zaczyna schnąć i pojawia się kolejny dylemat: skubać suche jego części czy nie?! Jak nie oskubię, to będzie mnie irytował, jak oskubię, to będzie wyskubany i też brzydki. Ale to jeszcze nic, bo przynajmniej cała akcja dzieje się w domu.

Najgorzej jest dostać kwiatki od kogoś z kim umówiłaś się na mieście. Najpewniej jest to randka, więc strategicznie dopracowałaś każdy detal w swoim ołtficie, trzysta razy upewniając się, że będziesz miała kieszenie, w które schowasz łapy, tymczasem twój rycerz przynosi ci bukiet. I trybisz z nim do kina, potem na kolację,  a potem jeszcze do tramwaju! Cały czas myślisz gdzie to cholerstwo zgubić, żeby w restauracji nie musieć prosić o słoik z wodą. Jakby sama randka nie była dostatecznie krępująca. I czujesz się w jej trakcie, z tym walonym bukietem, jak jakaś choinka, która wszystkim obwieszcza: jestem na randce! Totalnie sztywniacka sytuacja.

Ja pewnie na randkę z obcym chłopem już nie pójdę, a cała reszta pań jest raczej milsza w obyciu, niemniej panowie, zanim przytargacie kobiecie kwiatki, upewnijcie się, że to dobry pomysł. Albo od razu kupcie wino i czekoladki. To jest ZAWSZE dobry pomysł! 


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)