Nie wiem czy to po urodzeniu dziecka, czy jak ono dorasta, ale jest taki moment w życiu każdej matki, kiedy zaczyna zachowywać się jak… typowa matka. A tę poznać można po tekstach, którymi raczy swoje dzieci. Nawet te całkiem duże.
Na pierwszy ogień idzie „a co mnie obchodzą inni?!”. Klasyk i mój absolutny faworyt. Dostałeś tróję z matmy, poszedłeś na wagary, upiłeś się i próbujesz jakoś z tego wybrnąć. Mówisz więc, że hej mamo, połowa klasy oblała klasówkę, więc ta trója jest całkiem spoko, z chemii uciekli wszyscy, przecież sam nie zostaniesz, no a to upicie to właściwie, nie uwierzysz, śmieszna historia. Najpierw nie chciałeś pić wcale, a potem sobie przypomniałeś, że właśnie ty mamo powtarzasz: przestań być takim dzikusem, integruj się z ludźmi. A pili wszyscy, jak jeden mąż. Zapewne usłyszysz wtedy, że „ty nie jesteś wszyscy”, dodatkowo mama zapyta cię „czy jak wszyscy skoczą w ogień, to ty też to zrobisz”.
Gdy metody wychowawcze mamy irytują cię, bo uważasz, że hola hola, 18 lat i szlaban to jest totalnie nie na miejscu, wówczas mama, prędzej czy później rzuci: „Pogadamy, jak będziesz miała swoje dzieci!”. Gdy zamiast nich, albo równolegle z nimi, fundujesz sobie tatuaż, usłyszysz: „Jeszcze na dupie/czole sobie zrób!”. Bardziej liberalna jest wtedy, gdy żalisz się, że nie masz co na siebie włożyć, a idziesz na imprezę. Liczysz, że sypnie groszem na nowe ubranie, tymczasem ona ma inną propozycję: „Jak nie masz ciuchów, to idź goła”.
Kolejny klasyk pada zwykle wtedy, kiedy więcej czasu spędzasz poza domem niż w nim. „To nie jest hotel” – przypomni ci mama. I choć masz ochotę powiedzieć, że wiesz, bo w hotelu obsługa jest mniej namolna, gryziesz się w język. No chyba, że chcesz usłyszeć to, co każda mama mówi z niepokojącą częstotliwością, a więc słynne „nie pyskuj” lub „tak to możesz mówić do koleżanki”. Wróćmy jednak do hotelu – mama przypomina ci o tym, że w nim nie mieszkasz, także wtedy gdy chce zachęcić cię do porządków. Na nic tłumaczenia, że masz za dużo na głowie (wzór do tatuażu marzeń sam się nie narysuje), że zaraz matura, że jeszcze do angielskiego trzeba przysiąść. Ten opór mama skwituje ironicznym „no tak, przecież ty zostałaś stworzona do wyższych celów”. Potem jeszcze powie, że „nikt jej w tym domu nie pomaga”, więc odkładasz wszystko i lecisz z odsieczą, a wszystko po to, by poprawiała po tobie i skwitowała całą historię słowami „jak sama nie zrobię, to nikt nie zrobi”.
Chyba najgorsze w moim rankingu jest zdanie, które każda mama wypowiada po godzinach negocjacji, kiedy już myślisz, że ją przekonałaś do kolczyka w nosie/wyjazdu na wakacje/farbowania włosów na różowo i już witasz się z gąską, już widzisz jak spełnia się twoje marzenie, a ona wypala: „Rób jak uważasz”. I już wiesz, że negocjacje dobiegły końca.
Mamy mają coś z czarownic i czasem przewidują przyszłość. Gdy trochę im nie wierzymy, bo przecież lepiej wiemy, zwykle mówią: „jeszcze wspomnisz moje słowa”. Czasem też przewidują naszą rychłą śmierć, zwykle słowami: „ty to kiedyś zginiesz w tym syfie!”. Kiedy wołają na obiad, a ty akurat coś musisz skończyć, a one wołają znowu i znowu, to w pewnym momencie na pewno usłyszysz: „może mam ci zaproszenie wysłać?”.
I choć na niektóre powiedzonka mam przewracamy oczami, to jak powiedzą czasem „jesteś dla mnie najważniejsza” i zapewnią, że zawsze możemy na nie liczyć, to nawet to „rób co chcesz” jesteśmy im w stanie zapomnieć. I jak tu ich nie kochać?