W czasie Przystanku Woodstock, Jurek Owsiak złożył życzenia posłance Krystynie Pawłowicz. Niestety, zrobił to jak rasowy seksista, uznając że jak Pawłowicz porucha, to jej się w głowie poukłada.
No nie, nie poukłada, bo przecież to, jaka jest Pawłowicz, nie jest efektem braku seksu. Zresztą, skąd na Boga Owsiak wie, jak wygląda erotyczne życie posłanki? Nawet jeśli jest pozbawione bliskości, miłości i pejczy, to nie ma to żadnego znaczenia. Owszem, seks rozładowuje napięcie, ma szereg korzystnych właściwości, leczy, uśmierza ból, zapobiega chorobom, ale nie zmienia osobowości.
Owsiak mówiąc: Niech pani spróbuje seksu! Poczuje pani motyle w brzuchu, rozluźnione plecy. Poczuje pani kwiat we włosach i przez to może się też w głowie poukładać, zrównał poziomem do wypowiedzi Pawłowicz i zachował się mniej więcej tak jak ona zwykła, czyli dość chujowo.
Narracja, w której penis układa w głowie i w której zarzuca się kobiecie, że bez seksu jest tylko kretynką, oburza mnie nawet, gdy pozwalają sobie na nią panowie spod monopolowego. Gdy robi to Jurek Owsiak, to ręce mi opadają. Bo twórca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, któremu ufają miliony Polaków, powinien zachować się nieco lepiej. Nie powinien równać do poziomu, którym gardzi. To raz. A dwa, powinien traktować kobiety jak ludzi, a nie jak kretynki, które dopiero wtedy, gdy dorwą chłopa, zyskają jakąś wartość.
Nie jestem wielką orędowniczką poprawności politycznej, nie uważam też, że Owsiak z racji tego, że jest osoba publiczną, której zacny pomysł na coroczną zbiórkę kasy, potrzebuje zaufania społecznego, powinien gryźć się w język, niech mówi to, co myśli. Przeraża mnie jednak, że myśli właśnie tak. Nie byłoby sprawy, gdyby powiedział: Krystyno, pierdol się, ale odwoływanie się do rzekomego braku seksu i rady pod tytułem: idź poruchaj, to zmądrzejesz, uważam za nomen omen poniżej pasa.
Fot.: www.facebook.com/jerzyowsiak