image/svg+xml

Podbite oko przynajmniej widać

Choć jej nie widać, to zostawia poważne ślady. Przemoc psychiczna potrafi być tak zakamuflowana, że ofiara nie wie, że jest jej ofiarą, a oprawca często udaje… troskę!

Gdybym najkrócej miała powiedzieć, czym jest przemoc psychiczna, to chyba bym powiedziała, że ryciem ofierze poczucia własnej wartości. Od docinków: beze mnie zginiesz, co ty beze mnie zrobisz, do niczego się nie nadajesz, przez codzienne małe upokorzenia aż po... milczenie. Karanie tym, że ja teraz do ciebie nie mówię, jak wystarczająco przeprosisz, jak się będziesz kajać dostatecznie długo, to może coś tam lakonicznie odpowiem.

Tak naprawdę przemoc psychiczna jest wtedy, kiedy ktoś całym swoim zachowaniem sprawia, że czujemy się gorsi od niego. A wszystkie dobre, nieprzemocowe, relacje muszą dawać poczucie równości. Podstawą jest to, żebyśmy czuli się swobodnie i sobą. Żebyśmy mieli spory margines na popełnianie błędów, a nie starali się ich nie popełnić tylko dlatego, że się boimy. Bo znów usłyszymy, że my to zawsze, że ciągle i do dupy. No i żebyśmy nie mieli poczucia, że wszystko musimy dusić w sobie, bo na myśl o powiedzeniu, że coś tu nie gra, ściska nas w brzuchu.

Przemoc psychiczna to też kontrola: wydatków, telefonów, wszystkiego. Przyłapany oprawca powie, że tak z ciekawości sprawdził, że to nic takiego. Nie zabroni też wprost, ale wybije z głowy. Pasję, hobby, wszystko. Zabiera przestrzeń i powietrze krok po kroku, małym, codziennym dopierdalaniem, komentowaniem każdego ruchu, przewracaniem oczami, zakazami czy jawnym nabijaniem się. Bo Ty to zawsze, ale ty durna/durny, on/ona to zawsze coś głupiego powie. Przepraszam za żonę/córkę/partnera – on/ona zawsze coś dowalą. Ofiara więc, dla świętego spokoju, chce być taka, jak sobie życzy oprawca. Ubrać się tak, jak on każe, mówić tak, by wypaść dobrze, często tłumaczy sobie zachowanie oprawcy troską, temperamentem. On/ona chcą dla mnie dobrze, kochają, więc się troszczą. Do tego są wybuchowi, ale przecież, hej – ja też nie jestem święta/święty.

Przemoc psychiczna to nie gong w ryj i podbite oko, a często bardzo sprytne podcinanie skrzydeł. Piórko po piórku. Kawałek po kawałku. Czasem rzucę ochłap, pochwalę, dmuchnę w skrzydła, a potem znów zabiorę. Aż nic już nie zostanie. Aż skrzydła całkiem opadną i nie będzie co zbierać.

Strzeżcie się oprawców i każcie im wypierdalać. Poradzicie sobie bez nich lepiej niż z nimi.


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)