image/svg+xml

Pomaganie jest zawsze dobre. Nawet gdy robią to znani i (nie)lubiani

Ja rozumiem, że my tak mamy, że niektórych znanych ludzi nie kochamy. Albo im zazdrościmy, albo nas po prostu wkurzają. Bo ryj denerwujący, bo głos skrzeczący, bo głupoty mówi, bo zwyczajnie nie nasz klimat i koniec. Rozumiem też, że im ktoś bardziej wyrazisty i im mniej się w tańcu pierdoli, tym mocniejsze wzbudza uczucia, a zatem z jednej strony więcej ma dowodów sympatii, z drugiej – hejtu. Na pewno Karolina Korwin Piotrowska, która zasłynęła z tego, że jechała po gwiazdach śmiało i brawurowo dla jednych jest demaskatorką polskiego show biznesu, dla innych – niekulturalnym babskiem, które żyje z show biznesu, choć nim gardzi, więc to nieładne, fałszywe i niech się schowa. I spoko, każdy ma prawo lubić kogoś bardziej, mniej lub wcale. Inną sprawą jest dawanie temu upustu, ale dziś nie o tym.

Dziś o Korwin Piotrowskiej, której oberwało się za to, że wykorzystała swoją znaną twarz i popularne social media do pomocy osobom, które ucierpiały w wyniku nawałnicy na Pomorzu. Znana dziennikarka jakiś czas temu straciła w pożarze mieszkanie, stąd tragedię osób na Pomorzu uznała za bliską jej sercu, w efekcie czego w miniony weekend całą swoją tablicę Facebookową zawaliła apelami o pomoc dla ludzi, którzy potrzebowali wsparcia. Osobie, która wpłaci najwyższą kwotę i wyśle jej screena, obiecała zestaw swoich książek, dodatkowo publicznie podpytała Castoramę o to, czy ta nie zechciałaby wspomóc mieszkańców Pomorza materiałami, które są pilnie potrzebne. No i stało się. Mleko rozlane, bo jak Korwin Piotrowska może wciskać swoje książki ludziom, wykorzystując do tego tragedię?! Jak może żebrać o to, by firma dała sprzęty?! Niech sama odda wszystko i zostanie w jednych gaciach, skoro jest taka wspaniałomyślna! No i niech nie porównuje swojego zniszczonego mieszkania do innych zniszczonych mieszkań, bo przecież nie od dziś wiadomo, że chata znanej osoby niszczy się inaczej niż ta należąca do szarych ludzi!

Przyznam się, że w miniony weekend ja się trochę z internetowego i telewizyjnego życia wyłączyłam. Wstyd powiedzieć, ale o tragedii na Pomorzu dowiedziałam się dzięki Korwin Piotrowskiej i jej apelom o pomoc. Tak, tej samej francy, która wypromowała się na wichurze.

Największym benefitem z bycia znanym jest to, że można pomóc. Nie jest ważne jaki mam stosunek do dziennikarki, ale jak dla mnie wykorzystała cudownie swoją popularność, wsparcie, jakie ma od swoich fanów, spowodowało, że wieść o tym, jak pomóc, gdzie wysyłać kasę i co jest potrzebne, rozeszła się po całej Polsce i trafiła do ludzi, którzy wyciągnęli hajs. Gdyby Korwin Piotrowska pomogła po cichu i wysłała przelew, to bez względu na to jak wielki byłby to przelew, dużo więcej wskórała apelując o pomoc. Bo znana twarz może naprawdę sporo, dlatego ja bardzo uwielbiam jak popularni pomagają i piszą o tym, że to robią. Bo chcemy czy nie chcemy, mają oni moc.

Wykorzystywanie jej do pomocy jest zawsze fajne, nawet jak gdzieś tam na końcu czai się chęć zrobienia sobie dobrego PR-u. Totalnie nie ma to znaczenia, liczy się, co zostało zrobione. A dzięki Korwin Piotrowskiej zostało zrobione naprawdę sporo, więc hejtowanie jej ze chęć wypromowania siebie na tragedii, jest bardzo nie na miejscu i cholernie nie w porządku.

Fot.: www.facebook.com/KarolinaKorwinPiotrowska


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)