image/svg+xml

Syndrom niedzieli

Pamiętam, że jak byłam mała, to z wypiekami na twarzy oglądałam wyniki Lotto, bez względu na to, czy ktoś z mojej rodziny wysłał kupon, czy nie. Marzyłam o wygranej, nie bardzo widząc zależność między wskazaniem liczb i zabuleniem za to, a trafieniem szóstki. No nie byłam najmądrzejszym dzieckiem, do dziś zresztą zdarza mi się myśleć, co bym zrobiła, gdybym wygrała, chociaż nie gram. Ale nie o totolotku dziś będzie, a o haśle, zajawiającym nadchodzące losowanie, które brzmiało niegdyś: Miliard w środę, miliard w sobotę! I o ile uczucia do środy mam całkiem obojętne, o tyle sobotę kocham i zawsze w sobotę czuję, że zdobędę świat, nawet jak na ten dzień planuję koc, wino i książkę. Te uczucia blakną bliżej północy, ale w sobotę rano wiem, że miliard będzie mój. Jeszcze bardziej wiem to w piątek wieczorem, ale że piątek jest taki nierówny, bo rano trzeba pracować i to już na ostatku energii, a dopiero potem odpoczywać, to ja jednak sobotę wskazuję na dzień zwycięstwa.

Niestety, po niej nadchodzi niedziela, która jest straszna. Kiedy chodziłam do szkoły, w siódmy dzień tygodnia uderzała we mnie kumulacja porażek, nieskończonych zadań domowych, niespełnionych planów o byciu lepszą w szkole, o nauczeniu się na zaś, zaczynało się też kombinowanie jak tu uskutecznić wagary, żeby mama się nie dowiedziała, a jak już się dowie, to żeby zrozumiała. Niedziela to był zawsze czas bycia więźniem, który czeka kiedy mu łeb gilotyną upierdolą. I chociaż teraz nie mam już żadnych zadań domowych, niedziela nadal jest straszna.

Niby nie trzeba pracować, ale wiesz, że to tylko kwestia godzin. Niby nie trzeba wymyślać jak tu spierdolić z łaciny, a jednocześnie wiesz, że fajnie byłoby uciec, ale już nie z łaciny, a z tego, co sobie wybrałeś, że chcesz robić w życiu, więc powinieneś się cieszyć, że możesz, no ale jednak koc i wino są lepsze, więc z czego tu się cieszyć? Jeszcze te dzwony biją jak wściekłe i nie wiesz, czy słuchać matki i iść do kościoła, czy już jesteś dorosła i możesz nie iść.

Niedziela to taki dzień, że ja już wolę poniedziałek.  


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)