Lubię być dziewuchą z wielu powodów, między innymi dlatego, że jestem tak chujowa w podrywaniu i tak skrajnie w tym temacie nieśmiała, że gdybym była facetem, prawdopodobnie byłabym sama, bo nie podbiłabym do żadnej laski, a gdyby ta podbiła do mnie, ja grałabym niedostępną. Ale cholernie w tym byciu kobietą nie lubię tego, że my baby jesteśmy tak strasznie niesolidarne, że nie przybijamy sobie piątki, gdy którejś z nas coś się uda, że choć żyjemy w stosunkowo łatwych czasach, bo patriarchat ma się dobrze, a i owszem, ale nie tak dobrze jak 20-30 lat temu, to my zachowujemy się czasami, jakby był on nam na rękę.

Jak ktoś nas nazwie feministką, to my się wzbraniamy, bo przecież feministki to tłuste lesbijki z fryzurą na czeskiego bramkarza, które chcą aborcji, a my nie po to z Chodakowską ćwiczymy i włosy zapuszczamy, żeby o nas tak mówiono. Ale to jeszcze nic, bo nikt tak jak my nie umie sprowadzić nas do roli żon i matek. Jeśli bowiem któraś z nas nią nie jest, a dodatkowo my za nią średnio przepadamy, to w sytuacji, w której dochodzi do kłótni, bo najzwyczajniej w świecie się nie zgadzamy, nie powiemy: hej, nie masz racji, wkurza mnie, że tak mówisz, za to z ochotą postawimy diagnozę pod tytułem: tak naprawdę to jesteś frustratką bez dzieci i męża, stąd uważasz że... Doda pogrąży Pitbulla.

Naprawdę, kobiety?! Naprawdę, gdyby Karolina Korwin Piotrowska miała mężą i dzieci, zmieniłaby światopogląd o 180 stopni i uznała, że Pitbull z Dodą byłby jak prosty i uzębiony labrador, a nie krzywy, bezzębny jamnik?! Seriously?!

Mąż i dzieci nie są żadnym wyznacznikiem, ich posiadanie o niczym nie świadczy i tak bardzo boli mnie, że gdyby facet napisał takie słowa, to pani Śnieg zostawiłaby mu kulturalną wiadomość o treści ty pojebie, a Korwin Piotrowskiej strzela analizę i sugeruje, że jej zdanie jest efektem braku chłopa i dziecka.

Weźmy się baby ogarnijmy!