image/svg+xml

Starzy ludzi też są głupi i nie zawsze mają rację

Utarło się takie przeświadczenie, że starość to mądrość. Nawet jak biologia mówi, że wraz z wiekiem nasze umysły tracą wigor, a demencja to coś, co młodym się nie przydarza, za to starszym nagminnie, to i tak mądrości upatrujemy w wieku. Tylko, że to tak nie działa.

Zacznę od tego, że nie mam serca z kamienia, to znaczy mam, ale nie wtedy, gdy widzę starsze osoby. Wzruszają mnie, bo z większości bije ciepło i spokój. Nawet ich nieporadność mnie wzrusza i to jak przy kasie szukają grosików, odkładają towar i pytają: czemu to takie drogie, totalnie mnie rozczula. Staram się im ustępować miejsca w kolejce i być miła, chociaż czasami mam tak krótki lont, że polegam i przewrócę oczami, czy wzdechnę wymownie. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że ludzi starszych szanuję i staram się być w ich otoczeniu cierpliwa i pomocna, ale nie przesadzałabym z nazywaniem ich wszystkich co do jednego mądrymi, a tych, którzy są młodzi – idiotami.

Ilekroć gdzieś pojawi się mój tekst, w bardziej popularnym miejscu niż ten blog, a ja wsadzam w nim kij w mrowisko i piszę coś kontrowersyjnego (okropne słowo!) to wiecie co słyszę? Że pewnie jestem młoda, że jak dorosnę, to zrozumiem, że rocznik ’86, to co ona tam wie, gówniara, za parą lat inaczej będzie śpiewała. Tylko, że wcale tak nie musi być.

Bo jak ja sobie myślę, że chcę teraz robić karierę i ona jest najważniejsza, dzieci z kolei wystrzeliłabym w kosmos, a za 30 lat powiem, że jednak brakuje mi dziecka, to czy ja będę mogła powiedzieć młodej siksie, że powinna urodzić, bo tylko to da jej szczeście? No nie. Bo być może będzie mi brakowało tego dziecka tylko dlatego, że będę sama, że wszyscy wokół umrą, że chłop mnie zostawi, a moja kariera okaże się totalnie kulawa i do dupy. Ja wierzę, że ludzie są różni, że potrzebujemy różnych rzeczy do szczęścia, że nikt nie ma recepty na to, jak żyć i los każdego jest tak inny, że taka recepta się nie pojawi. Więc powoływanie się na własne doświadczenie w przekonywaniu innych do swoich racji, mija się z celem.

Jak ja coś twierdzę i myślę, to myślę to i twierdzę jako ja, z takim a nie innym życiorysem czy doświadczeniem, więc tak naprawdę o kant tyłka rozbić to wszystko, jeśli chodzi o kogoś innego. A już tym bardziej jak mówimy o kimś, kto swoje lata przeżywał w innych czasach. Gdybym zapytała babcię, czy wspólne mieszkanie przed ślubem to klawy pomysł i czy mogę uchodzić za dobrą żonę, nie potrafiąc gotować i zabijając z wybitną precyzją wszystkie rośliny, jakie próbuję uprawiać, uznałaby, że tak ogólnie to mnie troszkę pojebało.

To nie znaczy, że odbieram mojej babci mądrość, że uważam ją za zaściankową – po prostu nasza młodość przypadła na inne czasy, więc ja o jej czasach chętnie posłucham, bo to jest mega wartość, ale niekoniecznie będę trzymała się jej wytycznych.

Inna sprawa to wspomniane doświadczenie. To też tak nie jest, że im jesteś starszy, tym masz go więcej. Bo ja na przykład planuję być radosną, szczęśliwą 80-latką, bez przykrych wydarzeń na koncie, za to z grubym hajsem na tymże. I czy będę bardziej doświadczona niż niejedna 20-latka? No nie sądzę!

Inna sprawa, że my musimy się rozwijać, żeby iść do przodu, a właściwie żeby dotrzymać kroku. Jak ja się nie porozwijam przez rok czy dwa, to luz, ale jak przez 50, no to trochę słabo. Właściwie będę wtedy dużo głupsza niż teraz i kompletnie nieważne będzie to, że osiemdziesiątka mi stuknęła. Co więcej, te wszystkie osoby, które znasz, a które są przerażająco głupie, nie staną się nagle mądre tylko dlatego, że upłynie trochę czasu. No nie ma takiej opcji.

Oczywiście wśród starszych są i będą tacy, którzy ćwiczą swoje umysły, dbają o nie, którzy uczą się i ciągle rozwijają i oni będą kumaci pewnie zawsze. Niemniej pmiaetajmy, że starość nie oznacza mądrości, a młodość głupoty. 


Podobało Ci się? Podaj dalej


Dołącz do mnie

Jeśli jeszcze mnie nie lubisz i nie obserwujesz, zrób to teraz. Każdy like to dla mnie wielka radocha:-)