Porywać się na złośliwe i pseudodociekliwe dziennikarstwo prowadząc program-zapchajdziurę, to jak wejść do kasyna z dyszką przy dupie. No nie da się i koniec.
OlgaEs
Nie ma nic dziwniejszego na tym świecie niż śmierć. To, że nagle ktoś, kto zawsze był – znika. I nie wiadomo gdzie jest, nie wiadomo, czy jest coś, co sprawi, że jego energia, jego serce, jego dusza – przetrwają.
Gdy odpaliłam w piątkowy wieczór program o starszych facetach, którzy pojechali zwiedzać Azję, chciałam nakarmić mojego wewnętrznego hejtera. To miała być beka roku, tymczasem całkiem mi się ten program podobał! Czy ja jestem walnięta, czy Polsatowi coś wyszło – nie wiem, ale wiem, że na drugi odcinek naszykuję popcorn, bo hejter jest głodny!
Jak zakładałam bloga, to myślałam, że nie będę się Wam zwierzała, będę pisała pod pseudonimem i ogólnie będę tu tak bezosobowo, jak się da. No ale polubiłam Was w sumie tak mocno i tyle dobrych słów dostałam od Was, że czas na wyznania! Mam na imię Olga i… kocham programy typu talent show!
Książka, którą chce się z Wami podzielić (Prosto i uważnie na co dzień: Wybierz najlepsze z reszty zrezygnuj), jest teoretycznie poradnikiem, a autorka opowiada w niej o esencjalizmie, a więc takim nurcie w filozofii, o którym nigdy nie słyszałam.
Tak, żeby go nie urazić, a jednocześnie, żeby zrozumiał, i żeby dotarło do niego to, co mamy na myśli. A przy tym nie może poczuć się niekomfortowo i nieswojo.
No nie tylko.
Zaparz sobie kawę, cydru polej, opakowane lodów przygotuj, a samozwańcza specjalistka od wszystkiego, odpowie ci na tytułowe pytanie!
Nie, nie można. Nie da się i koniec.